niedziela, 8 stycznia 2012

Rozmowa z Yumi Yoshiyuki

W lipcu zeszłego roku, podczas 11. edycji Nowych Horyzontów miałem przyjemność porozmawiać chwilę z Yumi Yoshiyuki, aktorką i reżyserką pinku eiga, twórczynią m.in. ''Panny Brzoskwinki. Brzoskwiniowej rozkoszy ogromnych piersi'' i ''„Mieszkania wdowy: Nocy wielkich bolesnych cycków”. Wywiad w końcu ujrzał światło dziennie. Zapraszam do lektury!

 Z Yumi Yoshiyuki (Wrocław, lipiec 2011)
JACEK DZIDUSZKO: We Wrocławiu odbywa się retrospektywa filmów pinku eiga. Pani, jako jedna z niewielu, reprezentuje tutaj kobiece spojrzenie na gatunek. Jak to jest – być kobietą-reżyserką w tak silnie zmaskulinizowanym świecie, jak pinku eiga?
YUMI YOSHIYUKI: Zaczynałam jako aktorka w tych filmach, dlatego było mi znacznie łatwiej.

Ale Pani zaczęła pracować w branży w 1993 roku, i już po trzech latach udało się Pani zrobić pierwszy film. Jak to możliwe? Na Zachodzie na taki przywilej trzeba czekać dłużej.

Myślę, że po prostu miałam duży talent. (śmiech)
We Wrocławiu można było zobaczyć dwa Pani filmy: „Pannę brzoskwinkę: Brzoskwiniową rozkosz ogromnych piersi” i „Mieszkanie wdowy: Noc wielkich bolesnych cycków”. Same tytuły już robią wrażenie – są jednocześnie bardzo zabawne i poetyckie; nie kojarzą się w żaden sposób z europejską czy amerykańską zwulgaryzowaną erotyką. Skąd Pani je bierze?
To nie jest tak, że reżyserzy wymyślają tytuły filmów. Reżyserzy i aktorzy wymyślają tytuł roboczy, który funkcjonuje tylko i wyłącznie na etapie produkcji. Tytuły wymyślają firmy producenckie. Biorą one pod uwagę samą historię, tudzież jakieś szczególne właściwości aktorek albo samych bohaterek, tak jak to miało miejsce w filmie „Panna Brzoskwinka”, gdzie wzięto pod uwagę duży biust jednej z aktorek.
Pani filmy wyróżnia kobieca perspektywa. We Wrocławiu można zobaczyć wiele różnych pinku. Te z lat 60. i 70., wyreżyserowane przez mężczyzn, charakteryzują się dużą dawką przemocy, gwałtu, jest tam sporo scen sado-maso. W pani filmach tego nie ma. To kobiety uwodzą w nich mężczyzn. Czy tak wygląda większość pinku reżyserowanych przez kobiety?
Nie sądzę, żeby była to kwestia płci. Na tym festiwalu pokazywano też filmy innej reżyserki, w których mężczyźni są bardzo agresywni wobec kobiet. To raczej kwestia mojej mojego charakteru i wrażliwości.


Jasper Sharp w książce „Za różową kurtyną” kontrastuje pani twórczość z Sachi Hamano.
T
Tak, właśnie o nią chodzi.


Ale czy w związku z tym, że Pani filmy mają inny charakter, ich odbiorcą w Japonii są głównie kobiety?

Zasadniczo nie – wszystkie filmy w tym gatunku kręcone są dla męskiej widowni i pokazywane w kinach, których główną klientelą są mężczyźni. Nikt nie robi tam żadnej różnicy między moimi filmami czy innymi, ale jeśli rozniesie się plotka, że te filmy prezentują trochę inną perspektywę, dochodzą mnie słuchy, że ten czy inny tytuł jest lubiany przez młode dziewczęta. Bywa tak, że pisze się o tych filmach w czasopismach dla młodych kobiet.


Mnie zaskakują też fabuły samych filmów, niespotykane w zachodnich erotykach. Historia w „Pannie Brzoskwinie”, która osadzona jest wokół konkursu na brzoskwiniową miss, jest dla nas wręcz abstrakcyjna. Czy takie konkursy rzeczywiście odbywają się w Japonii?

Jak najbardziej, taki konkurs odbywa się w mojej małej ojczyźnie, Fukushimie, i ma on w zamierzeniu podnieść sprzedaż brzoskwiń. Podczas pisania scenariusza byłam pełna szacunku dla tych działań (
śmiech).
Porozmawiajmy teraz ogólniej o różowym kinie. Ile kosztuje produkcja przeciętnego pinku eiga?
Średnio 30 mln jenów (ok. 35 tys. dolarów).


A ile kręci się taki film?

Trzy dni (
śmiech).

A post-produkcja?

Jeden dzień na zgrywanie dźwięku, dwa na montaż.


Czyli sumarycznie – także trzy dni.

Jeśli chodzi o mój udział, to rzeczywiście kończy się on na tych sześciu dniach, ale później, już nad zmontowanym filmem pracują jeszcze technicy w wytwórni.
Ciekawi mnie, czy po wejściu w życie nowych kanałów dystrybucji, jak DVD, VOD, internet, kina przeznaczone dla filmów pinku są dalej zapełniane przez widzów. I czy w związku z tym, filmy te kręcone są jeszcze na taśmach 35mm, czy tylko na kamerach cyfrowych?
Moja firma producencka posiada własną sieć kin, i te kina są przystosowane tylko do wyświetlania trzydziestekpiątek, więc zasadniczo cały czas kręcimy na taśmie.

A co z widzami? Czy przenieśli się z ciemności sal kinowych w zacisza domowe?

Myślę, że na chwilę obecną większość wpływów z rynku to przede wszystkim kina.


Czy w tych kinach można się masturbować?

Nie mam co prawda informacji z pierwszej ręki (
śmiech), ale wiem, że istnieje duża różnica pokoleniowa: osoby starsze, które nie znały kiedyś takich wynalazków jak DVD, były przyzwyczajone do tego, że można się masturbować w miejscach publicznych, jak np. kino. Ale osoby przed czterdziestką są dobrze zaznajomione z nową technologią, więc z kinem erotycznym zapoznają się w domu.
--
Więcej w Dwutygodniku.
 Jacek Dziduszko 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz