czwartek, 22 września 2011

Marcin Koszałka w DKF Maciste!

Już w najbliższy czwartek (29 września 2011) DKF Maciste zaprosi widzów do kina Regis na zapowiadane od dawna spotkanie z operatorem i reżyserem-dokumentalistą Marcinem Koszałką. Przed spotkaniem pokażemy dwa najnowsze filmy twórcy: ''Deklarację nieśmiertelności'' oraz ''Ucieknijmy od niej''.
Wstęp wolny!

***
Kilka słów o twórcy



W młodości alpinista, wieczny student, fotograf-amator. Imał się różnych zajęć. Malował kominy, pracował w elektrociepłowni, był stróżem nocnym w kinie Kijów. Tuż przed trzydziestką, na trzecim roku studiów w katowickiej filmówce, zrealizował „Takiego pięknego syna urodziłam” (1999), krótki, dyplomowy film, który odmienił oblicze polskiego dokumentu. Dziś jest wziętym operatorem (jego zdjęcia np. do „Pręg” Małgorzaty Piekorz czy „Rewersu” Borysa Lankosza zdobywały laury na wielu festiwalach) ale jako reżyser wciąż pozostaje w sferze filmu dokumentalnego. Marcin Koszałka, jedno z najgorętszych nazwisk polskiego kina ostatnich lat, będzie gościem DKF Maciste 29 września. 




Deklaracja nieśmiertelności

Koszałka od lat podejmuje podobną tematykę – piekło rodzinnych relacji, trudności w porozumieniu międzyludzkim, obsesja śmierci. Wszystkie one znajdują wyraz w dwóch najnowszych filmach: „Deklaracji nieśmiertelności” oraz „Ucieknijmy od niej” (oba miały premierę na tegorocznym Krakowskim Festiwalu Filmowym). Pierwszy opowiada o niegdysiejszym nauczycielu reżysera, Piotrze „Szalonym” Korczaku, jednym z najlepszych polskich alpinistów. Twórca pokazuje Korczaka u schyłku jego kariery, prowokując go do pytań, czy będzie mógł odnaleźć się w życiu, kiedy starość nie pozwoli mu już na wspinaczkę. Koszałka jest tutaj przewrotny – zadaje niewygodne pytania swojemu mistrzowi, który czasy najlepsze czasy ma już za sobą. Reżyser w przeszłości sam zrezygnował z kariery wspinaczkowej, kiedy próby nie przynosiły zadowalających rezultatów. Jest to więc rodzaj pojedynku twórcy z jego mentorem. Pojedynku tym bardziej fascynującego, że sfilmowanego taśmą 35mm w bardzo trudnych warunkach, w znacznej mierze w górach. ''Film może się podobać lub nie, natomiast nikt nie powinien wyjść z kina po premierze i powiedzieć, że obejrzał złe zdjęcia. Musieliśmy dopracować je do perfekcji operatorsko, wizualnie. Dokument powinien być fotografowany, dobrze fotografowany'' – mówił Koszałka w wywiadzie. Reżyser tym obrazem chciał zbuntować się przeciwko, jak sam to określił, niechlujstwem w polskim dokumencie. Rozczarowany poziomem zdjęć we współczesnym niefabularnym kinie, Koszałka stworzył film olśniewający od strony operatorskiej. Prace nad nim trwały ponad 3 lata. 




Ucieknijmy od niej

Równolegle z „Deklaracją…” powstawał „Ucieknijmy od niej”. Film pierwotne miał być zatytułowany „Botoks i śmierć”. Bo takie właśnie dwa obrazy zderza ze sobą autor „Istnienia”. Bohaterką jest siostra Koszałki, Gośka, którą z bratem łączy obsesyjny strach przed śmiercią. Gośka próbuje zatrzymać ulotną urodę, inwestując w operacje plastyczne, otaczając się pięknymi, ale emanującymi kiczem przedmiotami. Koszałka oswaja siostrę z nieuchronnym, pokazując jej ujęcia z krakowskiej Kliniki Leczenia Bólu. Obrazy agonii, uśmierzania bólu, ostatnich wizyt rodziny u umierających, wreszcie – opróżnianie łóżek, czyszczenie pościeli po zmarłych nowobogacka kobieta, właścicielka sieci butików ogląda na ozdobionej ornamentową ramą plazmie. Początkowo niewzruszona Gośka w pewnym momencie pęka. Powracają wspomnienia niedawno zmarłych rodziców. Rozmowa z bratem-filmowcem staje się szczersza… Niezwykle osobiste dzieło „Ucieknijmy od niej” jest kolejnym, po „Takiego pięknego syna urodziłam” i „Jakoś to będzie” obrazem, w którym Koszałka kieruję kamerę w stronę swoją i swojej rodziny. Odważna, ale szalenie kontrowersyjna tematyka podzieliła jurorów tegorocznego Krakowskiego Festiwalu Filmowego. W efekcie film nagrodzili jedynie studenci . Za zmory odbite w strukturze kryształu


Spotkanie z twórcą poprowadzi Jacek Dziduszko.

Na zachętę zapraszamy do obejrzenia dwóch pierwszych segmentów "trylogii rodzinnej" Koszałki: "Takiego pięknego syna urodziłam" i ''Jakoś to będzie", które warto zobaczyć przed ''Ucieknijmy od niej'':


"Takiego pięknego syna urodziłam" (1999)





"Jakoś to będzie" (2004)

* * *
DKF MACISTE prezentuje:
Spotkanie z Marcinem Koszałką i pokaz filmów ''Deklaracja nieśmiertelności'' oraz ''Ucieknijmy od niej''
Miejsce: Kino Regis
Czas: czwarte, 29 września, godz. 19:00
Wstęp wolny!!!
Projekt dofinansowany ze środków PISF.

poniedziałek, 5 września 2011

Maciste spotyka Polę Negri

Maciste był na pierwszym z serii pokazów odrestaurowanej wersji ''Manii. Historii pracownicy fabryki papierosów''. Prezes bocheńskiego DKF-u relacjonuje:

W pokazach dopiero co odnalezionych filmów zawsze jest coś niezwykłego. Ma się poczucie uczestnictwa w jakimś święcie, misterium. Świadomość, że jako jedni z pierwszych oglądamy okaz uważany za zaginiony, nobilituje i wyzwala napięcie krótko przed seansem. Bez względu na to, czy film spełnia oczekiwania czy nie, podobne wydarzenie jest niecodziennym doznaniem. W Filharmonii Narodowej w Warszawie odbyła się polska re-premiera dzieła "Mania. Historia pracownicy fabryki papierosów" (1918) w reżyserii Eugena Illésa z Polą Negri w roli tytułowej.


''Mania'' miała swoją premierę na trzy dni przed ogłoszeniem niepodległości Polski, a więc także na ponad rok przed pierwszym pokazem ''Gabinetu doktora Caligari'' i na trzy lata przed powstaniem ''Schodów kuchennych'' Leopolda Jessnera i Paula Leniego oraz ''Szyn'' Lupu Picka. Język filmowy nie był może w powijakach, ale daleko mu było jeszcze do rewolucji formy, zapoczątkowanej właśnie przez awangardę - impresjonistyczną, surrealistyczną, czy - jak w wypadku Niemiec - ekspresjonistyczną. ''Gabinet...'' (w nurcie fantastycznym) i ''Schody kuchenne'' czy ''Szyny'' (w nurcie kammerspiel) zapowiadały nie tylko zupełnie nową tematykę w kinie niemieckim - społeczną lub antycypującą powstanie III Rzeszy i tego następstwa, jak chciał Siegfried Kracauer, ale też operowały bardzo świeżymi na owe czasy środkami filmowego wyrazu. 


Pod tym względem Illés niewiele ma do zaoferowania. Jako reżyser rzadko korzysta z montażu wewnątrzkadrowego - stawia na plany ogólne i pełne, incydentalnie stosując zbliżenia czy detale. Nieruchoma kamera w serii wirażowanych zdjęć filmuje pełne postaci, skąpiąc widzom widoku twarzy. Poprzez to ekspresja aktorska przenosi się z lica na całe ciało. Aktorzy grają ekspresyjnie, ale nie przesadnie, co zdarzało się jeszcze w czasach niemego kina dekadę później. Na pierwszy plan wybija się oczywiście Negri. Polka gra tutaj niejako wbrew wizerunkowi, który przylgnął do niej po serii sukcesów w Niemczech i Stanach Zjednoczonych. Jeśli w późniejszych występach znana była przede wszystkim jako femme fatale, to tutaj gra rolę ofiary. Jej Mania poświęca się dla ukochanego mężczyzny - oddaje się mecenasowi sztuki tylko po to, by kochanek miał możliwość wystawienia opery. Za ofiarność godną bohaterek Von Triera nie spotka ją zrozumienie.  (...)


Więcej na stronach Stopklatki
                                                                  
Film czeka teraz tournée po kilku europejskich stolicach. Co później stanie się z ''Manią''? Żeby poddana cyfryzacji kopia nie leżała bezczynnie w Filmotece, najlepiej byłoby ją oddać do dyspozycji... DKF-om! Któż z was nie chciałby zobaczyć legendarnej Poli Negri na dużym ekranie, przy akompaniamencie muzyki na żywo? Kibicując ''Manii'' w próbach dotarcia do szerszej grupy widzów, będziemy obserwować dalsze losy projektu.

W załączonym trailerze możemy zaobserwować, w jakim stanie była odnaleziona kopia, a jak wygląda po procesie restauracji: